Mój labrador: Noa i Birma Pomogła: 21 razy Wiek: 39 Posty: 1860 Skąd: z puszczy
Wysłany: 2008-08-07, 11:43
Dzięki, za odpowiedzi.
Noa zawsze była dosyć asertywna jeżeli chodzi o kwestię wąchania jej przez inne psy - krótko mówiąc potrafiła spuścić łomot zalotnikowi i też miała problem z relacjami z dorosłymy suczkami rasy ON lub mieszańcami tej rasy ale objawiało się to tak, że sobie dziamgotała z bezpiecznej odległości i tyle.
A teraz niestety psu potrafi spuścić łomot "profilaktycznie", żeby się do niej w ogóle nie zbliżał i to nawet bez wyraźnej przyczyny (potrafi sama podbiec i ugryźć psa). Oczywiście nie jest to jakaś krwawa jatka tylko raczej delikwenta ukąśi w szyję (jak jakaś żmijka), ewentualnie pogoni i zadowolona idzie sobie dalej.
Natomiast dziś napadła na sukę ON, która szła z właścicielką na smyczy (co prawda jej nie ugryzła) ale moja mama, która była z Noą wtedy na spacerze, mówi, że chyba taki miała zamiar. No i mamie się oczywiście do stało od tej babki (i wcale się nie dziwię), a mi sie dostało od mamy
Ewidentnie dzieje się to najczęściej i najbardziej jeżeli Noa jest na "swoim terenie" ale niestety z wiekiem jej się to nasiliło...
Mój labrador: Loco i Pepe Pomogła: 25 razy Posty: 1610 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-08-07, 12:54
Bardzo jestem ciekawa co mądre głowy poradzą Ci w tym temacie
Nie znam genezy zachowań Noe, ale wydaje mi się, że zapewne spotkało ją kiedyś coś przykrego i prezentuje wspomniane zachowania ze strachu...a jako, że z czasem niektóre zmysły sie troszkę "tępią" a niepożądane zachowania utrwalają - więc "ataki" bywają szybsze i bardziej intensywne
pies zapewne myśli sobie tak " ostatnio warknęłam (ugryzłam) dlatego intruz sie odczepił...dlatego następnym razem jak poczuje się zagrożona tez sie tak zachowam..."
Ja próbowałabym nauczyć ją zachowania zastępczego, no i pozytywnie kojarzyłabym jej obiekty agresji.
W takiej sytuacji należy być szybszym od psa, samemu zauważyć "wroga na horyzoncie" i wtedy dałabym jej np. komendę "siad" i skarmiałabym super smakołykami, z czasem zmniejszyłabym odległości, az do dojścia do wroga i skarmiania pysk w pysk.... ( ale tylko pod warunkiem pewności tego drugiego obiektu.... w innym przypadku ( kiedy nie byłabym pewna, że ten drugi pies jest pokojowo nastawiony - tzn. nie warknie, ugryzie itp.) omijałabym szerokim łukiem, żeby nie ryzykować kolejnego złego doświadczenia.
Tylko wszystko powolutku i bez nerwów...bez krzyków, pocieszania itp.
Najważniejszy jest Twój spokój i pewność, którą wyczuwa pies.
Ale behawiorystą nie jestem więc mogę sie mylić...
Trzymam za Was kciuki i proszę napisz co poradzili specjaliści
Mój labrador: Gaja- DIA HABIL Marivet;Wera już za TM [*] Pomogła: 22 razy Wiek: 40 Posty: 2104 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-08-07, 16:48
Magda_mn to ma rację raczej w tej kwestii. Ja z Werką miałam podobne problemy, jak mimo CS-ów i zapraszania do zabawy zaatakowała ją wyżlica. Wcześniej w zabawie ni z tego ni z owego pogryzła ja sznaucerka. I później był kłopot z obcymi sukami, ale skutkowało odwracanie uwagi. Np ktoś dołączał do spacerku z suką, moja już gotowa do pokazania jej gdzie pieprz rośnie, to na smycz, smakołyki za ignorowanie, później bez smyczy i smakołyki za ignorowanie, a później już się przyzwyczajała i było ok. Chodziło zawsze o pierwszy moment, po prostu suka nie mogła jej powąchać. Jak Wera zobaczyła ( ja wiem, mijało jakieś10min), ze tamta ma ja w poważaniu to delikatnie się wąchnęły i nie zwracały na siebie uwagi. Zresztą Werka tak reagowała na jakiegokolwiek psiego osobnika. Jak biegł w jej stronę, chciał powąchać to agresywna reakcja z jej strony murowana. Ale to było na pewno umocnione tymi napadami innych psów na nią, i wynikiem jej strachu (zawsze po takiej akcji napad padaczkowy). Natomiast dało się tego dość skutecznie unikać.
Mój labrador: Hermiona & Fiona & Love Pomogła: 33 razy Posty: 7146 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-08-07, 19:23
Ponieważ ja też szukam dobrego psychologa i u weta polecono mi dr.Joannę Iracką , prekursorkę medycyny behawioralnej.Chirurg z którym rozmawiałam powiedział , że jeśli ktoś jest w stanie mi pomóc to napewno dr.Iracka.
Pomogła: 86 razy Wiek: 58 Posty: 5079 Skąd: z nikąd
Wysłany: 2008-08-13, 10:06
Zdecydowanie proponowałabym się skontaktować z Kłosińskim - wiele o nim dobrego słyszałam a i ciekawie się czyta jego teksty - potem można rozważyc szkolenie metodami pozytywnymi ale na początek dobrze byłoby wysłuchać rady psiego psychologa z prawdziwego zdarzenia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach